Szkoła- zuo czy dobro?

Ryoko

Szkoła... Kochana przeze mnie a jednocześnie nienawidzona. Dzięki niej wyszłam z załamania nerwowego, ale to i tak wiele nie pomgło. Gdy myślę "szkoła" na myśl mi przychodzą znajomi i przyjaciel. Nienawidzę ich tak samo jak nienawidze wszystkich ludzi. Ale to oni są moją deską ratunku. Mam ludziowstręt, ale przyzwyczaiłam się. Teraz wiecie czemu nie lubię Boga- bo stworzył ludzi na swoje podobieństwo.
Ale wróćmy do tematu. Powiem tak- wszystko zależy od zainteresowań. Jeśli ktoś taki jak ja interesuje się Japonią, to ma przesrane. Raz, że wyśmiewają. Dwa, że tam nie uczą niczego co związane z tym krajem. Nie wspomnę już o kółkach dodatkowych >.<.
Olśniło mnie! *żarówka nad jej głową* Sama założe to kółko. Muahahahaha jaka ja mądra *tryskająca skromność*

Artistisch

Cholernik, nie wstawił mi posta. I go teraz nie ma :no!:

Ale przeżyję.

Pierwszy i ostatni raz pozwalam na takie jaja. Pokemona nie toleruję ani slangu internetowego też nie. litość - zero procent. Stężenia - no.... jakieś minus pięćdziesiąt promili. Więc radzę uważać.... "Zuuooo!"

Szkoła jest fajna i miła, dopóki nie chodzisz tam z przymusu. Jeśli ktoś ma po prostu chęć zgłębiania wiedzy, dowiadywania się nowych rzeczy, to szkołą wtedy ma sens.

Nie lubię w szkole jednego - ludzi. Często są fałszywi, w oczy mówią jedno, myślą drugie, a do innych jeszcze trzecie mówią. Dwa - w szkole (no, bądźmy szczerzy....) jest dyskryminacja. Choć liceum to powinno być dla elity, to chodzą tam byle jakie chłystki, psując ocenę klasy w szkole, szkoł w mieście etc. Liceum, jak to ciągle powtarza mój dyrektor, nie jest obowiązkowe, jeśli ktoś nie chce, chodzić nie musi. Nikt go nie będzie zmuszał. Nietolerancja i brak szacunku dla drugiego człowieka objawia się co krok. Kolejna rzecz, że chodzą tam też osoby z, krótko mówiąc, niedomaganiami umysłowymi, że się tak brzydko wyrażę. Często jest tak, że do jednej klasy chodzą: mózg (czyt. nic się nie uczy, ale i tak wszystko umie....), kujon (wszyscy wiedzą, co to znaczy....) i głąb. No to kto ma najgorzej? Mózg. On musi znosić jąkanie się tych głąbów, którzy albo nie chcą się po prostu uczyć, albo nie umieją (no to po co chodzić do liceum i spowalniać realizowanie programu i być ciężarem dla całej klasy....).

Czy jest coś jeszcze irytującego w szkole? Nie wiem. pewnie coś jeszcze by się znalazło, nawet na pewno. Ale nie mam już pomysłu.

Ryoko

Sumimasen, ale jeśli chodzi o słowo "zUo" to mam do niego WIELKĄ słabość.
Ej co ty do podstawówki nie chodziłeś? W podstawówce jest dokładnie tak samo. Przez zainteresowanie można stracić wszystkich(mówie na swoim przykładzie). Ludzie śmieją się z takich pojęć jak "samobójstwo", "terrorysta" itp. Ot tak mówią "Ciełęm/am się" pokazują rany od "żyletki" jaką jest linijka(!)a w tym miejscu skaleczenia nigdy nie bolą. Żałosne. Nawet okaleczanie się dla pokazu im nie wychodzi. Jeszcze nie znalazłam nikogo kto by umiał czasem pomyśleć i powiedzieć coś chociaż troche racjonalnego. A nie, przepraszam jest tak osoba. Prowadzi bloga i pisze tam bardzo sensownie. Nieważne, że to moje słowa i perfidnie zżyna. Nie ważne, że nie rozumie tych słów.

Dobra starczy.

Artistisch

Ryoko

A proszę bardzo "yamaki.blog.onet.pl" . Szczerze nie wiem po co odwiedzam i komentuję ten blog. Hah, ona nawet zżynać nie umie.

Chaotic

No to ja też coś napiszę, skoro inni tu piszą! Dla mnie szkoła... Hmm... Na pewno nie jest dobra ze względu na przytłaczającą mnie (i innych na pewno też) naukę. Ze względu na moich 'wspaniałych' kolegów i koleżanki chyba też nie. A jednak sądzę, że szkoła jest ważna. Może dlatego, że przebywanie wśród ludzi (nie ważne, że niemiłosiernie głupich) przygotowuje mnie do stawienia czoła przyszłości? Gdy będę szła chodnikiem, ocierając się o innych przechodniów... Nie, to jednak za daleka przyszłość! Ale może tu chodzi właśnie o tą daleką przyszłość...? Sama nie wiem. Dla mnie szkoła jest raczej poglądana ze strony złej.

Artistisch

Jak dla mnie, to szkoła rozszerza horyzonty. Czasem, na lekcjach, nauczyciel mówi o pewnych rzeczach, niekoniecznie, które są tematem lekcji, i są to naprawdę godne przemyślenia sprawy. Swoją drogą, że ja osobiście uważam, że gdyby nie szkołą, to by inteligencji na świecie nie było.
Ale wyobraźcie sobie taką sytuację - nagle zamykają wszystkie szkoły i jest ZAKAZ zgłębiania wiedzy. Ciekawe, co by siewtedy stało....

Pozdrawiać.

PS: Tak w ogóle, szkołą jest potrzebna. Choćby po to, żeby mieć o czym porozmawiać. Czasem, są tematy, których nie można rozwinąć, mając tylko wrodzoną intligencję i niewiarygodną zdolność wysnuwania głębokich wniosków z suchych faktów. Szkoła naprawdę uczy, a i wychowuje. Może nie chodzi o to, że nauczyciele panują nad sytuacją i mają władzę. Bo często wręcz odwrotnie. To MY w szkole, będąc tam, patrząc na innych, wychowujemy siebie. Wychowujemy się nawzajem, uczymy się żyć, między sobą. Jak ktoś jest inteligentny, szanuje innych, jak i siebie (bo pokazując brak szacunku innym, dajemy tylko i wyłącznie świadectwo o swoim poziomie kultury; jeśli ktoś ma 'polewkę' z naszego wyglądu, pokazuje, jak mało ma inteligencji we łbie i to z niego trzeba się śmiać, a raczej za niego płakać), to nie będzie się afiszował czyjąś innością, śmiejąc się z tego. O ile naprawdę jest inteligentny.